Wybierz Strona

Znajdujemy się na nieznanej planecie, która została najechana przez najeźdźców z kosmosu, gdzie spotykamy tubylca imieniem Ven. Musimy mu pomóc uratować jego magiczny świat oraz pobratymców z rąk złowrogiego Bruce’a Nelsona, który podbił planetę. Podczas naszej przygody przemierzymy trzy regiony planety Vena. W każdym z nich mamy cztery platformowe etapy, w których naszym zadaniem będzie odnalezienie dziesięciu tubylców ukrywających się przed Nelsonem.

Pierwsze skojarzenie jakie miałem po odpaleniu Ven VR Adventure od polskiego studia Monologic Games to gra Astro Bot: Rescue mission dostępna na Playstation VR. W ogólnym założeniu rozgrywki inspirację widać od razu. W jednej i drugiej grze musimy odnaleźć ukrywających się pobratymców głównego bohatera.

Jak wspomniałem na początku, w czasie naszej podróży przyjdzie nam zwiedzić trzy regiony planety. W każdym z nich będziemy mieli do przejścia cztery etapy, które różnią się od siebie scenerią, klimatem oraz poziomem trudności. W pierwszym regionie poziomy nie są skomplikowane, a rozgrywka jest niezwykle relaksująca. Później niestety pojawia się duża dawka frustracji, która potrafi nawet najspokojniejszego człowieka doprowadzić do szewskiej pasji. Nie uważam tego jednak za minus, bo wychowałem się na grach platformowych, w których trzeba było nauczyć się gry na pamięć, aby ją przejść.

Uważam natomiast, że może to skreślić Ven VR Adventure jako rozrywkę dla najmłodszych. O ile w Astro Bot mieliśmy możliwość korygowania skoku naszego podopiecznego to w Ven musimy perfekcyjnie nauczyć się skakać, aby niektóre momenty w grze przejść bezbłędnie. Młodemu graczowi może to przysporzyć sporo kłopotów i zniechęcić do dalszej gry. Oczywiście mogę się mylić, być może młodszym graczom pójdzie lepiej niż mi…

Podczas rozgrywki wybrałem normalny poziom trudności, ale do wyboru mamy jeszcze łatwy oraz trudny. Wszystkie przetestowałem na pierwszym etapie i nie zauważyłem, aby wybór poziomu trudności wpływał na to, jak skonstruowany jest etap oraz jego trudność. Istotną różnicą poziomów jest ilość żyć startowych oraz szybkość zdobywania nowych.

Grę na normalnym poziomie rozpoczynamy z 30 życiami. Nowe życia zdobywamy poprzez zbieranie run oraz skrzynek dostępnych na mapie. Na normalnym poziomie 50 run lub 10 skrzynek daje nam nowe życie. Po przejściu pierwszego regionu miałem ponad 80 żyć, dzięki czemu miałem co tracić w następnych regionach. A zdarzyło mi się nawet stracić wszystkie życia podczas pokonywania jednego z odcinków (od checkpointu do checkpointu). Po stracie wszystkich żyć etap rozpoczynamy od początku z 10 życiami na koncie. Niemniej, jeśli straciliśmy za dużo żyć i boimy się, że możemy podczas kolejnych etapów stracić je wszystkie, mamy możliwość cofnąć się do wcześniejszych regionów, aby podreperować zdrowie.

Na każdym etapie, który przechodzimy, mamy do odnalezienia dziesięciu pobratymców naszego protagonisty. Dodatkowo Ven zdobywa runy oraz rozwala skrzynki, w których również znajdują się runy. Żeby na 100% przejść każdy z etapów musimy odnaleźć wszystkich mieszkańców planety, wszystkie runy oraz skrzynki. O ile to pierwsze nie jest dużym wyzwaniem, to na niektórych etapach wciąż brakuje mi jednej skrzynki lub runy.

Po zakończeniu danego etapu mamy możliwość przejścia go w trybie czasowym. W tym trybie każda nasza śmierć cofa nas do początku, a wyścig z czasem musimy rozpoczynać od nowa. Podczas trybu czasowego nie interesują nas wszelkie znajdźki. Liczy się tylko jak najszybsze przejście etapu, a nasz wyniki możemy porównać z innymi graczami na globalnej tablicy wyników.

W trailerze pokazane jest, że możemy wchodzić w interakcję z naszym podopiecznym. Widzimy, że możemy pogłaskać Vena oraz przybić mu żółwika. Niestety, w czasie rozgrywki nie mogłem zrobić żadnej z tych rzeczy. Co prawda, jak przybliżam kontroler do Vena to on na niego reaguje spoglądając, ale żadnych z czynności pokazanych w zwiastunie wykonać nie mogę, a próbowałem w różnych momentach gry.

W zapowiedzi gry słyszymy również głos Vena. Gdy grałem jeszcze przed ostatnią aktualizacją to Ven był niemy i w ogóle się do mnie nie odzywał. Na szczęście po ostatnim uaktualnieniu gry otrzymał możliwość wypowiedzenia kilku zdań do nas. Podczas gdy nie wykonujemy nim żadnej akcji, możemy spodziewać się komentarza. Wcześniej w czasie naszej absencji Ven tylko medytował lub wykonywał ruchy rękami przypominające grę w papier, kamień, nożyce. Danie głosu Venowi to był dobry krok. Czekam na więcej interakcji.

Polscy twórcy nie za często angażują nas samych do rozrywki jako pomoc dla sympatycznego Vena. W grze mamy cztery etapy, w których są momenty, gdzie przejmujemy inicjatywę. Moim zdaniem to za mało, szczególnie że sama aktywność nie jest zbyt interesująca. Machamy rękami, albo rzucamy granatami. Można by było dodać zdecydowanie więcej interakcji i wykorzystać możliwości kontrolerów ruchowych, tak jak zostało to zrobione w Astro Boy z kontrolerem dualshock od PS4.

Oprawa graficzna wygląda naprawdę ładnie i bardzo mi się podoba. Jest komiksowo i kolorowo. Twórcy z Monologic.games napracowali się, abyśmy nie nudzili się wizualnie podczas rozgrywki i przygotowali zróżnicowane etapy. Podczas naszej przygody będziemy mieli okazję poskakać Venem w klimatach niczym z Wysp Karaibskich, starożytnej świątyni, dżungli, kopalni, fabryki robotów, czy arktycznej pustyni. Różnorodność jest na pewno sporym plusem gry. Dodatkowo do każdego poziomu została dostosowana muzyka, która doskonale komponuje się z otaczającym nas światem oraz jest przyjemna dla ucha.

Pierwszy kontakt z Ven VR Adventure wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Wtedy o grze mówiłem w samych superlatywach. Z czasem zacząłem dostrzegać jej braki oraz rzeczy, które mi przeszkadzały. Pewne elementy zauważa się zwłaszcza, jak się miało kontakt ze wspomnianą już grą Astro Bot z PSVR.

Do minusów na pewno trzeba zaliczyć brak interakcji z Venem, brak większego wykorzystania możliwości kontrolerów ruchowych i słabe momenty w grze, kiedy to my znajdujemy się w centrum wydarzeń. W grze brakuje również porządnych etapów, w których mamy do pokonania bossów. Aż prosi się, aby w Ven VR Adventure każdy region kończył się epicką walką z bossem. Niestety, tak nie jest. Dopiero w trzecim regionie, w pierwszym etapie mamy coś na kształt walki z bossem, ale nie jest ona ani widowiskowa, ani emocjonująca. Brak jej epickości. Zresztą zarzut ten też tyczy się finałowej walki z bossem.

W ogóle finał rozgrywki jest dla mnie niezwykle rozczarowujący i po zdjęciu gogli byłem zawiedziony. Nie będę pisał dlaczego, bo uważam że i tak warto grę przejść samemu i poznać jej zakończenie. Szczególnie, że początek gry pod względem fabularnym jest naprawdę ciekawy i podobało mi się odkrywanie świata i historii. Później jest już nieco gorzej. Nie wiem czy zabrakło pomysłu czy umiejętności na godne zakończenie tej przygody. Myślę, że można było zdecydowanie więcej wyciągnąć z tej historii i tego świata.

Jak już wspomniałem, gra potrafi napsuć trochę krwi. Szczególnie jeśli ma się zeza jak ja i nie trafia w platformy, na które skaczemy. W dalszych etapach pojawiają się wręcz absurdalne momenty, które doprowadzały mnie do stanu, w którym robiłem “rage quit” z gry, aby ochłonąć. Dla niektórych może być to ogromny minus, ale dla mnie w ostatecznym rozrachunku jest to plus. Dzięki tym absurdalnym momentom w grze spędziłem dużo więcej czasu, a przejście znienawidzonej sekwencji sprawiało mi wielką satysfakcję.

Gdybym napisał recenzję po pierwszych godzinach gry to piałbym tutaj z zachwytów i mówił, że nie zastanawiajcie się tylko bierzcie. Po czasie ten zapał trochę opadł, ale wciąż uważam, że Ven VR Adventure to solidna produkcja, w którą warto zagrać. Jeśli graliście i lubicie Astro Bot: Rescue mission to zdecydowanie odnajdziecie się w produkcji polskiego studia, bo to kawał dobrej platformówki.

Polubiłem Ven VR Adventure i będę do niej wracał, próbując odnaleźć wszystkie brakujące runy oraz skrzynki, aby wybić grę na 100%. Staram się również wykręcić jak najlepsze czasy w poszczególnych etapach, ale obawiam się, że przy niektórych mogę rzucić okularami. 😉

P.S. Wciąż uważam, że poziom trudności to duży plus!

Ven VR Adventure

Ven VR Adventure
7.5

Pomysł

8/10

    Immersja

    7/10

      Cena/Jakość

      7/10

        Wykonanie

        8/10

          OCENA KOŃCOWA

          8/10

            Zalety

            • oprawa audiowizualna
            • konstrukcja poziomów
            • język polski
            • rosnąca trudność poziomów
            • fabuła na początku gry
            • dobra zabawa

            Wady

            • czasem wręcz absurdalny poziom trudności, co może być utrapieniem
            • fabuła na końcu gry
            • brak większej interakcji z Venem
            • brak większego wykorzystania kontrolerów ruchowych
            • finałowa walka

            Zostaw odpowiedź

            Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.